24 wrz 2013

Zaległy wpis

Czas leci nieubłaganie to już prawie miesiąc od Nocnego Biegu Solidarności. Przygotowań wielkich nie było bo start był tydzień po PM Chmielakowym na którym zrobiłem życiówkę :). Liczyłem więc na super kompensację. W tygodniu poprzedzającym start zrobiłem we wtorek tylko kilka mocnych przebieżek i rozruch w czwartek.
Przystępując do biegu miałem nadzieje pobiec lepiej niż przed rokiem marzeniem było zrobić to o 2 minuty szybciej. Pogoda idealna, samopoczucie również, na starcie spotykam kolegów którzy dodają otuchy i mobilizują. Każdy chce pobić życiówkę :) Ja też. Na starcie jak zwykle w tym biegu trochę zamieszania i tłoczno. Na zbiegu już więcej miejsca. Z racji tego że nie ma oznaczenia na trasie co kilometr na google zmierzyłem sobie gdzie mniej więcej wypada pierwszy aby skontrolować tempo. Na dobiegu wyszło 3:35 wiec dosyć szybko. Drugi już wolniej 3:45 kolejne podobnie choć na 3 okrążeniu coś mi nie pasowało okrążenie wyszło 5:40 a miało być 5:30. Na czwarte okrążenie wybiegłem już mocniej aby to nadrobić poza tym w planie miałem przyspieszyć na końcówce. Na końcówce  czułem już brak możliwości wciągnięcia większej ilości powietrza w płuca. Wydawało mi się wiec że biegnę naprawdę szybko. Jednak na mecie okazało się że brakło 13 sekund do złamania 22 minut, i trochę rozczarowany jestem bo można to było zniwelować na 3 okrążeniu gdybym miał na bieżąco podawaną prędkość lub tempo biegu.
Myślę wiec coraz poważniej o wynalazku z GPS. Może mikołaj będzie łaskawy w tym roku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz