Dłuuuuugo się do tego przymierzałem. Najpierw planowałem ustabilizować formę, w miarę regularnie biegać, i wyleczyć bolące miejsca, następnie było szukanie w możliwie prostej jak na kros trasy, żeby od razu nie porywać się z motyką na słońce, dalej postanowiłem dobrze obiec trasę w OWB1. Kiedy odczułem że to już nie problem i spokojnie robię 12 km bez podnoszenia tętna ponad pierwszy zakres, postanowiłem pobiec kros aktywny w drugim zakresie do 85% Tmax.
Ku mojemu zdziwieniu i moim obawom nie było tak źle, nie umierałem na trasie a i tętno też nie szalało. Pierwsze 4 kilometrowe kółko pokonane jeszcze zachowawczo choć już w WB2, a wyszło lepiej o 3 minuty niż spokojny bieg. Na drugim postanowiłem dotrzeć do końca zakresu tętna i znowu poprawa wyniku o kolejną minutę. Po biegu stwierdziłem że nie było tak ciężko i można by na jeszcze jedną pętlę pobiec. Była jeszcze siła i chęć :).
Tak wiec pokonane 16 km Krosa, pierwsze 8 km w OWB1 a drugie 8 km w WB2. Po dwóch dniach odczuwałem ból mięśni pośladkowych i pleców co pokazuje że są zaniedbane i trzeba je wzmocnić jeśli wyniki biegów mam nadal poprawiać. Zwłaszcza tych biegów gdzie będą górki :)
Ale najbardziej to zazdroszczę znajomym, jadą na kompromis małżeński :). Ona chciała morze, On góry (albo na odwrót). Więc gdzie pojechali...??? Na Chorwację gdzie góry są przy morzu:). oprócz pięknych widoków, mają piaszczyste plaże do biegania, a gdy znudzi im się piach, rzut beretem i już są na krosowej trasie w górach:) Miłego wypoczynku ech...:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz